Opactwo Sióstr Benedyktynek w Krzeszowie

Refleksje po rekolekcjach w naszym Opactwie

Refleksje po rekolekcjachUczestnicy wspominają…

 

Słuchaliśmy, a może lepiej powiedzieć, chłonęliśmy i przeżywali kolejne konferencje, poprzez które Rekolekcjonista, prowadził nas coraz bliżej Jezusa. Doskonale wyważył równowagę pomiędzy swoim słowem a wspólną modlitwą. Był czas na wysłuchanie wskazówek księdza , jak podążać za Jezusem (a nie jest to łatwe w dzisiejszych „szalonych” i „ekspresowych” czasach), był czas na modlitwę wspólną i każdy z nas przeżywał ją osobiście – modliliśmy się Koronką do Bożego Miłosierdzia, wyśpiewaliśmy Godzinki do NMP (w Bazylice Krzeszowskiej), był różaniec i droga krzyżowa (pięknie przygotowana przez księdza i głęboko przeżyta przez uczestników).

 

Szczególnie mocno przeżyliśmy, jak to ksiądz Sławek nazwał w planie rekolekcji „osobiste spotkanie z Jezusem Eucharystycznym”- czyli godzinną adorację Pana Jezusa, w ciszy, bez słów, wpatrzeni w Jezusa, wpatrzeni w naszego Pana. Na zakończenie adoracji, nasz rekolekcjonista, każdego z uczestników pobłogosławił znakiem Krzyża, a my mogliśmy wpatrywać się w Hostię, w Jezusa Chrystusa. Była to najbardziej wzruszająca chwila w czasie całych rekolekcji, chyba nikt nie mógł powstrzymać łez wzruszenia, panowie nie byli tu wyjątkiem.

 

Nasze spotkanie z Panem Bogiem rozpoczęło się skromnie, jeśli chodzi o ilość uczestników, w piątek było nas raptem 6 osób. Kolejni uczestnicy dojechali wieczorem i w sobotę rano. Przy obiedzie w sobotę było nas już osiemnaście osób.
Ksiądz Sławomir Kowalski (lub po prostu nasz ksiądz Sławek), od pierwszej konferencji upewnił nas w tym, że podjęliśmy słuszną decyzję, przyjeżdżając do Opactwa benedyktynek w Krzeszowie.
Jaka była atmosfera w tych dniach na Rekolekcjach i co nam dały, oddadzą słowa uczestników :

 

„Była to dla mnie okazja do przeprowadzenia gruntownego rozrachunku z sobą. Dokonałam głębokiej analizy swojego postępowania przede wszystkim wobec bliskich, rodziców, męża oraz dzieci. Oceniłam przełożenie wiary, miłości i nadziei na moje relacje z drugim człowiekiem i z Bogiem. Spotkałam tutaj też osoby znane mi dotąd z widzenia i zupełnie nowe. Wszyscy darzyli się wzajemną sympatią i serdecznością, tworząc wspaniałą wspólnotę.”
Jadwiga

 

…Najważniejsze były przeżycia duchowe dostarczone przez ks. Sławomira. Miejsce i atmosfera jeszcze pogłębiały przeżycia. Grupa, w której uczestniczyliśmy, to grupa o najwyższym stopniu empatii. To tak, jakbyśmy się przenieśli w inny wymiar tego świata…”
Apolonia

 

„Bóg pomógł mi odnaleźć właściwą drogę kilka lat temu. By nią kroczyć, potrzebuję stałego umocnienia. Dla mnie takim umocnieniem są rekolekcje, tych potrzebowałam wręcz jak powietrza. Dziękuję Ci Boże za te łaski, że mogłam się Tobą, w czasie tych dni Rekolekcji karmić”.
Ewa

 

„Rekolekcje znowu mi przypomniały, że moim powołaniem nie jest zbawienie całego świata, a troska o dobro mojej rodziny, moich przyjaciół, sąsiadów, lokalnej społeczności. To powołanie do bycia dobrym człowiekiem, oddanym innym ludziom, a przez to oddanym Panu Bogu.”
Adam

 


„Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem.” (Iz 53,10-11)- te słowa wypowiedziane przez Pana Boga do proroka Izajasza, a odczytane w czasie mszy św. na zakończenie rekolekcji, bardzo mnie poruszyły. Były odzwierciedleniem tego stanu, w którym się znajdowałem. Byłem „zmiażdżony” cierpieniem. Cierpieniem, które w wymiarze ludzkim zabrało mi nadzieję, że coś się zmieni w moim życiu, w relacjach z żoną. Z czterech świec, o których mówił ks. Sławek rekolekcjonista paliła się świeca miłości i wiary. Dwie pozostałe pokoju i nadziei zgasły. Osiem lat temu podczas drogi krzyżowej w Medjugorju skierowałem do Pana Jezusa błagalne wołanie: Boże jeżeli jesteś, to weź w swoje ręce moje życie, bo ja nie umiem nim kierować, nie raniąc siebie i moich bliskich. Pomóż mi, bo trzeciego upadku nie przeżyję. Krocząc w górę wołałem: Jezu pomóż. Ja sam nie dam rady, nie potrafię. Tam na górze Kriżevac życie przebiegło mi przed oczami. Zobaczyłem dno mojego życia utopionego w alkoholu. Zobaczyłem mój egoizm i bezwzględną wiarę we własne siły. Uwierzyłem wówczas Bogu i osiem lat jestem trzeźwy. Druga świeca , która w moim życiu pali się to świeca miłości. Wiem , że miłość to nie uczucie a postawa wobec drugiego człowieka. Taka właśnie miłość pozwala mi żyć wśród społeczeństwa, istnieć, rozwijać się, pogłębiać swoją wiarę. „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10,8). Wdzięczny Bogu za dar trzeźwości dzielę się z innymi starając się pomóc tym, którzy proszą o tę pomoc.„Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci.” (Iz 53,10-11).Ta iskierka światełka zabłysła w moim sercu podczas osobistej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Oddałem Jezusowi to czego nie rozumiem w zachowaniach mojej żony, oddałem wszystkie sytuacje, słowa, które mnie „miażdżyły” przysparzając cierpienia i bólu. Ocierając łzy ujrzałem niewielkie światełko, które pojawiło się w małej łodzi zanurzonej we mgle. Gdy łódź ruszyła po tafli wody, światełko stawało się coraz większe. Im więcej światła tym mniej mgły. Ten obraz pozwolił mi zrozumieć, że jest różnica między cierpieniem, w którym jest brak nadziei, a cierpieniem rodzącym spełnienie nadziei. Zrozumiałem, że to światełko to Pan Jezus, który na drodze krzyżowej 8 lat temu dał mi to światło nadziei, a ja o Nim zapominam. Żyję tak jakby Go nie było. Cierpienie Golgoty jest oddaniem wszystkiego. Pan Jezus zabrał mi z mojego życia alkohol. Dał mi radość dnia codziennego, dał mi wiarę i otworzył mi serce na miłość drugiego człowieka. Uzdrowił i zabrał mi lęk. Napełnił moje serce miłością i radością życia. Za otrzymane łaski ofiarowałem Maryi modlitwę i trzeźwość do końca moich dni tu na ziemi. Wiem, że to „drugie życie” jest rozdziałem w księdze mojego życia, gdzie strony zapisywane są modlitwą, pokorą i bezgranicznym zaufaniem do Pana Jezusa. Od 8 lat jestem trzeźwy. Pan Jezus tak prowadzi moje życie, że alkohol nie pojawił się nigdy na drodze, którą każdego dnia mu powierzam. Na mojej drodze stawia mi wspaniałych ludzi, którym daje klucz do mojego serca. Jestem trzeźwy i za to dziękuję wszystkim, którzy pomagają mi trwać w trzeźwości. Dziękuję Ci Jezu za ten czas rekolekcyjny. Ty jesteś moją Nadzieją, Prawdą, Życiem… Ty dajesz mi siłę, abym żył w trzeźwości. Ty, dajesz mi wiarę, szczęście. Dzięki Tobie uczę się pokory, cierpliwości, miłości do drugiego człowieka… Za życie i łaski jakie mi dajesz – CHWAŁA Ci Jezu!
Bogdan

 

 

„ Każda godzina spędzona na rekolekcjach była dla mnie poszerzeniem wiary.”
ks. Sławomir

 

„Dla mnie te Rekolekcje to bardzo trudna szkoła zawierzenia Bogu na nowo i głębiej w każdej sprawie i każdej sytuacji”.
s. Paula Teresa OSB

 

Na zakończenie, uczestnicy z radością poparli propozycję siostry Pauli, aby (może już na wiosnę) ponownie się spotkać na modlitwie w Opactwie Sióstr Benedyktynek w Krzeszowie.
Dziękujemy siostrom benedyktynkom za zorganizowanie rekolekcji.
Dziękujemy siostrze Pauli Teresie za serce, ciepło i poradzenie sobie na „pierwszej linii frontu” z uczestnikami rekolekcji.
Uczestnicy Piotr i Bogdan