Opactwo Sióstr Benedyktynek w Krzeszowie

Służebnica Boża Magdalena Mortęska

Mortęska-Służebnica Boża Magdalena Mortęska ksieni benedyktynek w Chełmnie na Pomorzu (1554-1631) i reformatorka klasztorów żeńskich w Polsce.

 

Wybitną benedyktynką w historii zakonu była Sł. Boża Matka Magdalena Mortęska urodzona w Pokrzywnie na Pomorzu. Pochodziła z magnackiego rodu, spokrewniona przez matkę z Kostkami. Późniejszy święty Stanisław Kostka był jej dalszym kuzynem. Po wiekach milczenia (a zmarła w 1631r.) z różnych środowisk podniosły się głosy przywracające pamięć o niej współczesnemu człowiekowi. Inicjatywy te zebrał i wziął pod opiekę Ks. Biskup Andrzej Wojciech Suski, obecny ordynariusz toruński, rozpoczynając starania o jej beatyfikację.

 

Z perspektywy wieków widać wyraźnie, że była wybrana i obdarowana przez Boga zdolnościami i talentami dla spełnienia ważnego zadania: odnowienia duchowego i materialnego upadających całkowicie klasztorów benedyktyńskich żeńskich w Polsce w dobie Reformacji i soboru Trydenckiego.

 

Obdarowana była przede wszystkim tęsknotą za Bogiem i życiem zakonnym. Mieszkając w Mortęgach wielokrotnie przejeżdżała w pobliżu Chełmna, gdzie był klasztor benedyktyński i nawet nie przeszkadzał jej fakt, że był on w stanie totalnego upadku. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że były to czasy Reformacji, a teren jej późniejszego działania to ziemia ludności w znacznej części protestanckiej (Pomorze). Ale surowy ojciec (matka zmarła w dzieciństwie Magdaleny) stanowczo nie pozwalał córce na podjęcie życia zakonnego. W tym celu zabronił jej uczyć się czytać i pisać. Robiła to jednak potajemnie. Miała urodę, majątek, powodzenie i nie pomógł nawet wypadek, któremu uległa: pracując w kuchni – przez nieostrożność wykłuła sobie nożem oko. Mimo tego pretendentów do ręki Magdaleny nie brakowało, a ojciec wciąż nie chciał słyszeć o klasztorze.

 

Wśród perypetii ( bo w końcu uciekła do Chełmna) rozpoczęła życie zakonne. Wstąpiła tam do klasztoru, który właściwie nim już nie był. Kilka benedyktynek, dwie bernardynki i jedna klaryska stanowiły smętne resztki, a raczej zaczątek nowej wspólnoty. Do tego upadek materialny, bieda i często głód. Rozpoczęła wstępne działania zanim jeszcze została ksienią, uzyskując poparcie biskupa chełmińskiego Piotra Kostki. Po niedługim czasie mniszki obrały ją ksienią nowoodradzającej się wspólnoty, a miała wówczas zaledwie 25 lat. Z właściwą sobie energią, gorliwością i talentem rozpoczęła już pełnoprawnie reformę swego klasztoru. Przystosowała wymogi Reguły św. Benedykta do warunków polskich np. w kwestii ubiorów, bo trzeba pamiętać, że Reguła była napisana we Włoszech, gdzie nie było np. surowych zim jak w Polsce.

 

Wielki nacisk kładła na kształcenie mniszek: uczyły się czytać, pisać, śpiewu, łaciny (by rozumieć teksty brewiarzowe), zdobywały wiedzę duchową, o którą dbali zaangażowani ojcowie jezuici posługujący mniszkom. To pod ich wpływem np. wprowadziła ksieni Mortęska pisemne rozmyślania wg wcześniej przygotowanych punktów ( część z nich dotrwała do dziś).

 

Można powiedzieć, że w ciągu swego pracowitego życia zreformowała, oprócz swojego, dwadzieścia innych klasztorów benedyktynek w Polsce. Przyczyniła się m. in. do dobrego startu świeżo powstałego naszego klasztoru we Lwowie. Udostępniła też przetłumaczoną na j. polski Regułę ( zachowała się do dziś w naszym archiwum).
Ksieni Mortęska, uzdrowiwszy duchowo i materialnie tyle klasztorów benedyktynek, zadbała i o kierownictwo duchowe dla nich. Założyła dwa seminaria duchowne, w których finansowała studia wybranym alumnom, pod warunkiem, że będą oni kształtowani w duchu Reguły św. Benedykta (bez składania ślubów), by potem służyć mniszkom w tych klasztorach. Nie mogła szukać duchowej pomocy u benedyktynów, ponieważ męska gałąź naszego zakonu zreformowała się dużo później. Była też niewątpliwą prekursorką w zakładaniu na szeroką skalę przyklasztornych szkół dla dziewcząt.

 

 

Całe Boże i swoje dzieło opierała przede wszystkim na modlitwie, jałmużnie i wielkim umartwieniu siebie i podległych sobie sióstr. Tak wielkim, że musiała być mitygowana przez miejscowego biskupa. Dziś mogą te opowieści o umartwieniach wzbudzać opory, ale trzeba pamiętać, że Bóg na wykonawców swoich dzieł nie wybiera duchowych skąpców, ale wielkodusznych olbrzymów, takich właśnie jak ksieni Mortęska.

 

Przygotowania do starań o jej beatyfikację prawdopodobnie rozpoczęto już po jej śmierci; zaprzestano ich podczas kolejnych wojen i katastrof dziejowych. Teraz przypomniano sobie o ksieni Mortęskiej i rozpoczęto modlitwy o ponowne ukazanie światu jej świętości, zwłaszcza, że już po śmierci otaczano ją czcią i uznawano za orędowniczkę w ciężkich pokusach.