Reguła św. Benedykta
Powstanie Reguły
Kilka wieków tradycji monastycznej, zarówno eremickiej – pustelniczej, jak i cenobitycznej – wspólnotowej, niosło ze sobą niemałą już spuściznę w dziedzinie przepisów odnoszących się do zasad i zwyczajów regulujących życie mnisze. Reguła św. Benedykta nie była zatem czymś nowym, uporządkował on istniejący dotąd dorobek w harmonijną i spójną całość. Dzieło św. Benedykta jest więc również podsumowaniem myśli i doświadczeń pierwszych kilku wieków tradycji monastycznej Wschodu i Zachodu. Podstawowym źródłem zasad dla nich i dla św. Benedykta była Biblia.
Reguła bierze pod uwagę zarówno duchowość osobistą, organizację życia codziennego, jak i sprawy duszpasterskie. Można było budować na niej życie zakonne, jak na mocnym fundamencie. Późniejsze odchylenia czy nadgorliwe reformy nie wytrzymały próby czasu. Natomiast Reguła św. Benedykta jawi się zawsze jako świeża i żywotna.
W ciągu piętnastu wieków od jej napisania nie tylko wytrzymała próbę czasu, ale rozpowszechniła się w Europie i na całym świecie, stając się inspiracją rozwoju lub odnowy osób i wspólnot.
Duchowość Reguły św. Benedykta:
Żyć tu i teraz, w epoce i w rzeczywistości, w której nas Bóg osadził.
Wielowiekowe są dzieje wspólnot monastycznych, bogate w dobre i wzniosłe chwile, ale i w okresy głębokich zapaści, stagnacji czy wręcz upadku. Życie tylko wtedy może być prawdziwie owocne, kiedy otwiera się na impulsy płynące z czasu, jaki przeżywamy tu i teraz: w epoce i w rzeczywistości, w której nas Bóg osadził.
Życie mnisze wydaje się być świadomą i dobrowolną izolacją od świata zewnętrznego, wręcz ucieczką. A jednak – mnich nie jest człowiekiem, który ucieka przed światem, stąpa twardo po ziemi, mierzy się z rzeczywistością w bardzo konkretny i konsekwentny sposób. Każdy człowiek jest mikrokosmosem, w każdym człowieku zawarta jest cząstka wszechświata i praw nim rządzących. Dokądkolwiek chciałby uciec, zawsze odnajdzie tam świat i siebie samego.
(wg książki Białe i bure siostry Małgorzaty Borkowskiej OSB)
Dla Benedykta ważny jest cały człowiek, wszystkie przejawy
jego codziennego życia.
Pragnie on pokazać mu, jak ważny jest każdy aspekt codzienności, wszystko co człowiek myśli, mówi, robi. Pragnie pomóc człowiekowi uporządkować swoje wnętrze, aby tym samym codzienność stała się pełna równowagi i piękna.
Dla Benedykta nie było rozdźwięku między służbą Bogu i służbą ludziom, nie widział żadnego przeciwieństwa między bezpośrednim obcowaniem z Bogiem a troską o ziemskie potrzeby. Praca rąk była dla niego, obok chwały Bożej i duchowej lektury, istotnym składnikiem życia jego mnichów, cały obręb klasztoru stawał się domem Bożym.
(wg książki Rozległość serca Emmanuela Marii Heufeldera OSB)
W sensie dosłownym duchowość benedyktyńska jest holistyczna
– scalająca.
Pośród chrześcijańskiej duchowości benedyktyńska jest chyba najmniej efektowna. Osadzona w realiach, nie ma w niej nic dramatycznego, z bardzo umiarkowanym przewodnictwem duchowym, nie nastawiona na interesujące doświadczenia oświeceń czy wzruszających nawróceń. Nie czerpie z wszelkiego rodzaju tradycji duchowych; nie ma w niej miejsca na wahanie; nie zawiera w istocie niczego mistycznego czy ezoterycznego. Jej celem nie są poszukiwania duchowe indywidualistów ale wzrost duchowy ludzi żyjących i zakorzenionych we wspólnocie, zajmującej się codziennymi i nieraz przyziemnymi sprawami.
Trzeba powiedzieć, że centralną zasadą duchowości benedyktyńskiej nie jest często cytowane wezwanie ora et labora, którego nie znajdziemy w Regule, i które w pewnym sensie jest mylące, bo sugeruje jakiś dualizm, podczas gdy benedyktyńskie życie ma być jednością i ma służyć temu, aby we wszystkim Bóg był uwielbiony – ut in omnibus Deus glorificetur (Reguła p. 47.).
Oto kwintesencja duchowości benedyktyńskiej: wszystko stanowi szansę wyśpiewywania Bożej chwały. Każda czynność, łącznie z handlem, może być uświęcona. W dosłownym sensie duchowość benedyktyńska jest holistyczna – scalająca.
(wg książki Reguła św. Benedykta dla początkujących Wil Derkse)
Dokumenty Kościoła o św. Benedykcie
24 października 1964 roku papież Paweł VI listem apostolskim Pacis nuntius ogłosił św. Benedykta głównym patronem Europy. Jan Paweł II i Benedykt XVI – a wcześniej Pius XII i Benedykt XV, wskazywali na jego postać jako wielki dar i szansę odnowy dla każdego człowieka osobiście, dla Europy i dla świata.
Gdy mowa jest o takich uniwersalnych wartościach jak rodzina, ojcostwo czy prawdziwa wspólnota, za którymi człowiek współczesny tęskni – tak samo, jak tęsknił człowiek wszystkich czasów i epok, i gdy w murach klasztornych można odnaleźć drogowskazy do ich urzeczywistnienia, nieistotnym wydaje się już pytanie o światopogląd czy wyznawaną religię. Chodzi tutaj przede wszystkim o dobro człowieka, chodzi o odnalezienie uniwersalnych wartości, które są wspólne dla wszystkich ludzi poszukujących prawdy, dobra i piękna.
Zostaje tutaj uwypuklona podstawowa chrześcijańska, a zarazem uniwersalna, zasada stosunków międzyludzkich sformułowana przez Chrystusa w zakończeniu Kazania na Górze: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili i wy im czyńcie” (Mt 7,12) Reguła jest bowiem na wskroś chrystocentryczna.
I tak: papież Pius XII w encyklice Fulgens Radiatur pisze:
Łatwo dostrzec i ocenić nie tylko roztropność Reguły benedyktyńskiej, jej słuszność i zadziwiającą zgodność
z naturą ludzką, lecz także jej doskonałą i najwyższą wagę. Instytucję życia monastycznego Benedykt doprowadził do doskonałości, do której sam dążył modląc się, myśląc i doświadczając.
Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Redemptionis Donum przypomina, że:
Wezwanie do doskonałości należy do samej istoty powołania chrześcijańskiego […] Ewangeliczne rady (treść ślubów zakonnych) czystości, ubóstwa i posłuszeństwa stanowią w ekonomii Odkupienia najbardziej radykalne środki przetworzenia stosunku do ‚świata’ w sercu ludzkim.
W liście apostolskim Sanctorum Altrix Jan Paweł II zauważył, że:
W życiu społecznym naszych czasów, które gdzieniegdzie można by scharakteryzować jako ‚społeczeństwo bez ojca’, św. Benedykt z Nursji dopomaga w przywróceniu znaczenia tej podstawowej zasady, o której zbyt często zapomnieli sprawujący władzę, a którą nazywamy ojcostwem.